Popularne tematy
#
Bonk Eco continues to show strength amid $USELESS rally
#
Pump.fun to raise $1B token sale, traders speculating on airdrop
#
Boop.Fun leading the way with a new launchpad on Solana.
( Próbuję swojego pierwszego absurdalnie długiego tweeta :-)
Książka McGee'a to w zasadzie biografia Apple, ale z naciskiem na jej relacje z Chinami. Gloryfikuje geniusz Apple — organizację Apple, a nie Steve'a Jobsa czy Tima Cooka — tylko po to, by oskarżyć firmę o jej ostateczną całkowitą zależność od Chin. Chociaż jej ostatecznym celem jest przedstawienie punktu geopolitycznego, w międzyczasie książka bezwstydnie przesadza z rolą Apple w rozwoju Chin.
W zasadzie argumentuje, że Apple było najważniejszym nauczycielem w zaawansowanej industrializacji Chin.
W przeciwieństwie do innych producentów elektroniki, Apple nie używało standardowych, gotowych części. Każdy mały komponent był projektowany i produkowany na zamówienie z kierunkiem inżynierów Apple osadzonych u dostawców. A Apple wymagało od swoich dostawców masowej produkcji skomplikowanych produktów o wysokiej jakości, z bardzo niskimi tolerancjami, ale niskim wskaźnikiem wadliwości, i po bardzo niskich kosztach. Nie tylko 10 milionów Volkswagenów, ale 10 milionów Ferrari. A mówimy o Ferrari z dużymi, często radykalnymi, ulepszeniami produktów co dwa lata.
Mikrozarządzanie procesem produkcji przez Apple było tak ekstremalne, w tym posiadanie sprzętu używanego przez dostawców, że powinno być uważane za głównego producenta, który jedynie zlecał zarządzanie pracą i nieruchomościami dostawcom.
McGee i Apple chcieliby, abyś uwierzył, że Apple wygenerowało nie tylko wiedzę podstawową, ale także kluczową wiedzę tacitną i przekazało ją swoim dostawcom, a ostatecznie do Chin.
Książka sprawia wrażenie, że Apple było tak samo ważne dla Chin jak tajwańscy i hongkońscy przedsiębiorcy. (Nie ma mowy, przepraszam.)
Porównaj to w ten sposób: Steve Jobs i jego dział projektowy wymyślali szalone pomysły opierając się wyłącznie na designie i funkcjonalności, a następnie nakazywali swoim inżynierom wymyślić sposób, aby to zrealizować, bez względu na wszystko. Inżynierowie są więc współtwórcami.
Ale inżynierowie produkowali 'wykonalne' pomysły z punktu widzenia inżynierii, a nie z punktu widzenia masowej produkcji.
Podobnie, dostawcy Apple musieli wymyślić, jak masowo produkować 'wykonalne' szalone pomysły.
Jak produkować na skalę i efektywność wymaganą oraz w wymaganej jakości, przy niskich wskaźnikach błędów, to odrębna kreacja. To ogromna innowacja sama w sobie, innowacja procesowa, i naprawdę powinna być postrzegana jako współtworzenie.
Wschodnia Azja nigdy nie otrzymała odpowiedniego uznania za to. Od dawna przedstawiana jest jako odbiorca technologii granicznych generowanych gdzie indziej. Ale te technologie po prostu nie produkują się same.
To ważna różnica między kapitalizmem a socjalizmem: obie masowo produkują, ale tylko jedna z nich produkuje efektywnie. Mazzucato w swoim 'Entrepeneurial State' celebruje rolę państwa w innowacjach kapitalistycznych, ale w swoim porównaniu między Japonią a ZSRR jasno pokazuje, że dynamiczna rola firmy kapitalistycznej polegała na przekształceniu innowacji w masowe produkty.
Podobnie jak Jobs i jego inżynierowie, Apple mogło ustawić warunki, w których jego dostawcy generowali wiedzę tacitną, niezliczone mikro-innowacje w Chinach. Ale ta wiedza była w rzeczywistości generowana przez dostawców w procesie działania.
Narracja również jasno pokazuje, że to, co Apple zrobiło w Chinach, byłoby niemożliwe gdzie indziej, lub przynajmniej bardzo trudne.
Wymaga to lokalnej aglomeracji dostawców z talentem inżynieryjnym (to, co książka i ludzie z branży technologicznej ogólnie nazywają 'ekosystemem'). Myślę, że ludzie już opowiadali tę anegdotę: jeśli potrzebujesz wysoko wyspecjalizowanej mikro-śruby na krótką metę, możesz ją szybko zdobyć hurtowo za pomocą telefonu w Chinach, ale w Teksasie może to zająć 2 miesiące.
Wymaga to również państwa, które szybko usuwa przeszkody, czy to są pozwolenia na ziemię, czy problemy z elektrycznością lub niedobory siły roboczej.
Nie mniej ważne, wymaga to bardzo elastycznej, sumiennej siły roboczej, która niekoniecznie jest wykwalifikowana na początku, ale może być przeszkolona do rygorystycznych standardów wymaganych przez Apple.
Wiesz, dokąd zmierzam z tym ;-)
Zanim Apple stało się całkowicie zależne od Chin, próbowało kontraktować z azjatyckimi firmami poza Azją. Koreańska Lucky Goldstar miała fabryki montujące iMaki w Meksyku i Walii. Tajwański Foxconn w Kalifornii i Czechach. FC wygrał nad LG, częściowo dlatego, że lepiej radził sobie z problemami pracy. FC byli lepsi w wewnętrznym autorytaryzmie niż LG. Ale FC ostatecznie przeniosło prawie wszystkie operacje Apple do Chin, oprócz innych powodów, ponieważ mogło lepiej praktykować autorytaryzm nad pracą w Chinach niż w większości innych miejsc.
McGee ma rozdział o dywersyfikacji Apple w Indiach. Jasne jest, że firma wewnętrznie zawiera optymistów i pesymistów dotyczących Indii. Moim zdaniem Indie mogą odtworzyć technosystem Chin, swoją sieć dostawców, korzystne polityki państwowe, a może nawet zdolności państwowe.
Ale czy mogą odtworzyć zorganizowaną siłę roboczą na skalę Chin? Nawet w chińskim przemyśle kontraktowym elektroniki konsumpcyjnej występowała ogromna rotacja pracowników. Zwykli chińscy pracownicy nienawidzili monotonnej pracy. Jednak Indie mają znacznie więcej możliwości protestu pracowniczego, zwłaszcza w międzynarodowych korporacjach. Mają związki zawodowe. Mają politykę wyborczą, która regularnie sięga po populizm.
Jest możliwe, że przy niższych płacach w Indiach, zorganizowanie nie będzie miało aż takiego znaczenia. Ale mam swoje wątpliwości! Apple to szczyt produkcji O-ring na pełnych obrotach, i wymaga bardzo ścisłej kontroli nad pracownikami.

Kilka wyjaśnień.
(1) Tak, Foxconn jest wyraźnie przedstawiony w książce. Inni tajwańscy kontrahenci są również wspomniani, ale FC otrzymuje najwięcej uwagi, z oczywistych powodów. Książka porusza także temat 'czerwonego łańcucha dostaw', szczególnie Luxshare, rodzimych kontrahentów Apple w Chinach.
(2) W przeciwieństwie do tego, co twierdzi książka, nie jest dla mnie jasne, że Apple posiadało ukrytą wiedzę, innowacje procesowe, które mogłoby przenieść do Chin. Wiedza ta była generowana w trakcie rzeczywistej produkcji, na miejscu. Dlatego należy przyznać przynajmniej tyle samo zasług kontrahentom, zarówno tajwańskim, jak i chińskim.
Kilka wyjaśnień.
(1) Tak, Foxconn jest wyraźnie przedstawiony w książce. Inni tajwańscy kontrahenci są również wspomniani, ale FC otrzymuje najwięcej uwagi, z oczywistych powodów. Książka przedstawia również 'czerwoną sieć dostaw', szczególnie Luxshare, jednego z rodzimych kontrahentów Apple w Chinach. A książka nie oszczędza na ich mocnych stronach.
(2) Jednak w książce kontrahenci w ogóle grają drugorzędną rolę w porównaniu do Apple, jako ostatecznego generatora 'wiedzy procesowej'. Ale wiele z tego, co Apple robiło w Chinach, było całkowicie nowe. Wiedza była generowana w procesie rzeczywistej produkcji, na miejscu. Więc zasługa należy się przynajmniej w równym stopniu kontrahentom, zarówno tajwańskim, jak i chińskim. Mimo to cała książka jest zaprojektowana wokół narracji o bohaterze, którym jest Apple.
18,48K
Najlepsze
Ranking
Ulubione