Przepraszam, wracając do sprawy TNC/Ezra Klein: Uważam, że Obama (choć był przeciętnym prezydentem) był postacią transformacyjną, ponieważ w czasie swojej drugiej kadencji polityka progresywna osiągnęła połączoną instytucjonalną, społeczną i kulturową moc oraz wszechobecność, jakiej nie było w okresie powojennym; Obama potrafił zjednoczyć przemysły kreatywne, akademię, bezpieczeństwo narodowe i wojsko, korporacje oraz aktywistów pod nową hegemonią, która sięgała aż do takich podmiotów jak Raytheon i CIA (!!). Ten projekt w stylu utopijnym, oparty na etno-narcystycznych, dziwacznych gnostycyzmie, technokratycznym i technologicznym autorytaryzmie oraz średnio inteligentnych teleologicznych fantazjach historycznych, a także karmiony niezwykłym wielomiliardowym rabunkiem imperialnej skarbnicy przez powiązane organizacje, okazał się ostatecznie niestabilnym ustrojem i degraduje się niemal tak szybko, jak został skonstruowany. Liberałowie (i ich awatary, tacy jak Klein i TNC) znajdują się teraz w tej hegemonii i po prostu nie są w stanie funkcjonować jako 'konserwatyści', którzy mogą skutecznie bronić swojej władzy i autorytetu, nie byli szkoleni do tej roli, liberałowie historycznie mieli miejsce poza prawdziwymi centrami władzy i musieli wymyślać wszelkiego rodzaju schematy, subwersje i krytyki, aby próbować osiągnąć swoje cele. Teraz są na miejscu władzy i nie wiedzą, jak ją bronić, poza mówieniem sobie nawzajem, jak mądrzy i sprawiedliwi są. W dużej mierze brzmią tak, jakby były głuche i głupie, ponieważ nie udało im się w pełni zbadać i zrozumieć to, co zastąpili. Duża część tego wynika z ich niezwykłej moralnej próżności (tak oczywistej u zarówno Kleina, jak i TNC), która uniemożliwia im myślenie w jasny sposób o tym, co należy zrobić.