Oglądałem to ponownie po raz pierwszy od czasów dzieciństwa. Nie jest idealne, ale bardzo dobre. Historia jest szokująca, jeśli nie znasz już tła. Zachwycająca kinematografia na miejscu (Weaver i ekipa mieszkali w rwandyjskiej dżungli górskiej przez miesiące, maszerując codziennie przez godziny). Hipnotyzujące sekwencje z gorylami. Pamięć o "Gorylach w mgle" zanika. Dzisiejsza lewica oskarżyłaby ten film o "trop białego wybawcy", a dzisiejsza prawica miałaby "chimpout", że tak powiem, z powodu "tropu girlboss." Fajnie jest zobaczyć duży, ambitny film Hollywoodzki rzeczywiście nakręcony w tej części świata, w afrykańskich tropikach, a konkretnie w regionie Wielkich Jezior Afrykańskich. Wydaje się, że taka produkcja po prostu nie może już mieć miejsca. Studia odmówiłyby wysłania aktorów i ekipy filmowej w takie miejsce, woląc CGI "Wakanda".